Moja Clio już całkiem ładnie chodzi pod siodłem- na dowód zdjęcia:
Magda (nasz jeździec-kamikadze
) na Clio- oraz zbliżenie patentów (Clio nigdy do ogłowia nie była przyzwyczajana, więc na jazdę dostaje wędzidło w paszczę, ale jeździmy na kantarze):
Wszystko niby ładnie, ale żeby nie było za słodko, to są i momenty drastyczne
:
Clio rzucaniem głową reaguje na próby nacisku w celu skierowania jej tam, gdzie jeździec chce. Na razie zrobiłam jej jedną sesję na wypinaczach (też do kantara)- jak ma się szarpać, to sama ze sobą. Zobaczymy, co teraz będzie.
No i po jeździe:
Ogólnie to jestem w szoku, bo jak to tak?!? Bez problemów?!!!? Wsiadasz i już?!? Największym chyba problemem jest podciąganie popręgu- Clio się wierci, chwilę potem ma moment paniki, kiedy nie można jej np. przestawić w bok- bo się odsadza. Ale po minucie już jest okej. Przy czym nawet ten moment paniki w jej wykonaniu nie jest wcale straszny
Wogóle Clio jest koniem spokojnym, grzecznym, ale mającym momenty paniki, głównie dotyczące jej samej- np. trzymanie nogi w miejscu mało dla niej komfortowym, wypinanie, pętanie- jakiekolwiek rzeczy, które ona odbiera jako ograniczanie wolności. Będę nad tym pracować.
Za to moje drugie śląskie kobylisko to bedzie dopiero ziółko!
Ma 2 lata, na razie jest z nią luźna praca, ot, lonżowanie z siodłem na grzbiecie, początki wypinania... Oj, nie idzie to tak łatwo, jak z Clio! Ale one obie mają skrajnie różne charaktery- Żaglówka to klacz dominująca, jako niespełna półtora-roczna gówniara próbowała ustawiać starsze kobyły, dlatego cały czas próbuje z człowiekiem- a to machnie nogą, a to spróbuje złapać, albo normalnie wejdzie na człowieka... Clio za to zawsze była w stadzie tą, która zbierała największe baty, zawsze ostatnia, więc człowieka szanuje. Przynajmniej ja to tak widzę