Moje zdanie jest takie:
1. Trzeba określić cel - holsztyny od lat były hodowane do skoków i teraz są to najwybitniejsze konie do tej dyscypliny, hanowery są wybitne do ujeżdżenia, folbluty to wyścigowce. Małopolak to koń do wszystkiego, czyli do niczego. Musimy się nastawić, jakiego konia chcemy wyhodować. Rzadko zdarza się, że koń z ujeżdżeniowych linii wygrywa IO w dyscyplinie skoków i odwrotnie. Na razie widzę, że zmierza się do wychodowania wybitnego konia pokazowego w "sportowym typie".
I Tu jest pierwszy problem. Każdy ma swój pomysł na hodowlę, a małopolak to koń specyficzny przecież mamy przedświty, gidrany (chociaż one chyba prawie całkiem zaginęły ), konie w typie sportowym (walewice), czy wreszcie z dużym dolewem krwi orientalnej (chocby Hebaby i potomstwo koni arabskich)
Moim zdaniem warto próbowac stworzyć linie sportowe (skoki, wkkw, ujeżdżenie) przy jednoczesnym zachowaniu typu i urody.
Przecież hodowanie tylko dla celów sportowych przekształci młp w sp'ka
Moim marzeniem jest aby koń małopolski był średniej miary 165-167, urodziwy a jednocześnie dzielny sportowo i myślę, że przy konsekwentnej pracy hodowlanej uda się to osiagnąć.
W Holsztynie, gdyby nie był ustalony typ konia, w życiu nie doszliby tak daleko w hodowli koni. Dopóki każdy będzie miał swoje spojrzenie na hodowlę, nie ma co myśleć nawet o użyciu słowa "hodowla" jako o doskonaleniu rasy.
Możemy skupić się na cudownym,"sportowym typie", kryć championkę championem, nie patrząc na karierę sportową (czy może jej brak). Będziemy mieć wtedy
"wszechstronnie uzdolnione" (kl. L w skokach, L w ujeżdżeniu, L w rajdach, L w WKKW i zaprzęgach) konie, z dużymi sukcesami na championatach, a może i torach wyścigowych.
Ja jestem za typem sportowym konia małopolskiego, przy zachowaniu urody, jeżeli jednak nie będzie to możliwe, wolę skupić się na możliwościach sportowych.
2. Jeżeli nastawimy się na hodowlę konia sportowego, należy sprawdzać te konie w sporcie, a nie na ZT i w punktach kopulacyjnych.
3. Kariera sportowa klaczy najczęściej kończy się na championacie w Białce, czasem na innych championatach. W jaki sposób można sprawdzić, czy klacz jest potencjalną matką sportowców, jeżeli sama nie jest w stanie za dużo pokazać.
ZT muszą istnieć jako pierwsza selekcja, ale warto się zastanowić nad wprowadzeniem licencji czasowej - 2,3 lata, jeżeli og. da w tym czasie obiecujące potomstwo i /lub będzie użytkowany sportowo z dobrymi wynikami warto licencję przedłużyć. W takim wypadku równe szanse mają także reproduktory z dużym dolewem krwi arabskiej, które przecież mogą być użytkowane w rajdach do których mają rodowodowe predyspozycje.
Co do klaczy moim zdaniem do celowo należy wprowadzić obowiązkową próbę dzielności .
Mi również podoba się pomysł z licencją czasową. Jednakże ZT ogierów z takim poziomem jeźdźców bardzo mi nie odpowiada, niszczy potencjał naturalny ogiera, jego chęć do współpracy z człowiekiem.
Dopóki nie poprawi się poziom jeźdźców, wolałabym, żeby nie było obowiązkowej próby dzielności klaczy, chyba, że w grę wchodziłaby próba jednodniowa.
Wracając do promocji bardzo fajna incjatywą są aukcje ogierów, szeroko reklamowane, z łądnei wydanym katalogiem. Oby tylko nie powtórzyla się sytuacja z 2007 z Białki gdy aukcję odwołano, a w tym roku jej bodaj nie było ?
Mi nie podoba się, że na aukcję ogierów jest konieczne, żeby ogier był na kwalifikacjach do ZT. Jeżeli się nie zakwalifikuje, to znaczy, że nie jest warty uwagi, a jeżeli zakwalifikuje się, a potem nikt go nie kupi, to właściciel musi się borykać z koniem zniechęconym do pracy.
Jedyną drogą promocji jest sport i organizacja wielu czempionatów, choćby powiatowych, które mogłyby polegać na tym, że konia na wystawę typuje pracownik ozhk, jeśli zajmie on miejsce powiedzmy 1-3 jedzie na wojewódzką itd Do tego potzrebna jest współpraca hodwców państwowych i prywatnych.
Jak pięknie powiedziaąłw w wywiadzie dl ŚK p. Izabella Pawelec-Zawadzka hodowla jest tylko jedna Polska, a nie prywatna i państwowa.
Mi nie podoba się to, żeby cały rok był rokiem championatów, młody koń męczy się ciągłym jeżdżeniem po championatach, a starszy koń mógłby w tym czasie rozwijać skrzydła w sporcie, albo wychowywać w spokoju źrebaki (klacz). Jak dla mnie w zupełności wystarczy jeden championat ogólnopolski. Ewentualnie pracownik OZHK mógłby przy na początku roku wytypować konie na championat jeżdżąc po stajniach, które zgłosiły chęć uczestniczenia w championacie.
Zgadzam się w 100% ze słowami p. Pawelec-Zawadzkiej, jednak bardzo dobrze widać, że ta granica między państwowym, a prywatnym jest wyraźna, chociaż nie zawsze to, co państwowe jest lepsze, oraz bezkrytyczne zmierzanie hodowli prywatnej w stronę państwowej również nie jest receptą na rozwój hodowli.
Bardzo dużym krokiem w stronę rozwoju hodowli koni małopolskich byłoby uczestniczenie w wystawach międzynarodowych z końmi angloarabskimi.