FORUM O KONIACH MAŁOPOLSKICH
Maj 16, 2024, 03:15:46 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
 
   Strona główna   Pomoc Szukaj Kalendarz Zaloguj się Rejestracja  
Strony: 1 ... 5 6 [7] 8 9 10 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Zakład treningowy w polsce paranoja czy przemyślany system???  (Przeczytany 59759 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
bask
Użytkownik

Wiadomości: 70


« Odpowiedz #90 : Grudzień 13, 2011, 21:44:42 »

Mam nadzieję, że hodowcy urażeni grubasami czy slązakami w  rodowodach małopolaków nie używają potomków angloarabów francuskich, które prezentują to samo w swoich rodowodach!Przykładem może być Jalienny po którym mamy kilka ogierów uznanych.Ogier ten nie tylko prezentuje w swoim rodowodzie wątpliwego Nitharda(sprawa powszechnie znana), ale bodajże jego prababka (Becassine) jest tzw. DS czyli krotko mówiąc -metyską(grubas z folblutem).Sam Jalienny prezentował masy mięśniowe, których mógłby mu pozazdrościć niejeden rasowy grubas!

______________________________________________________________________________

Co do PSK i fałszowania dokumentacji to mam osobiste spostrzeżenia z lat 80(roczny staż w PSK).Pamiętam ze dyrektor nie miał żadnych rozterek aby fałszować papier źrebakowi pochodzącemu od nieuznanego ogiera.(co zdarzało się nader często)Ach, te setki nie do końca kontrolowanych koni na państwowym wikcie! Ach ten pijany kowal co wypuścił ogiera do grzejących się klaczy!  Ach, ci niezliczeni -masztalerze czapkujący dyrektorowi i hodowcy na państwowej pensji ! Ach co to były za czasy! Wokół biura PZHK ,byłych dyrektorów i hodowców PSK zostały takie właśnie piękne wspomnienia i nic więc dziwnego, że w ogóle nie chcą się reformować.
Zapisane
brumby
Użytkownik

Wiadomości: 318


« Odpowiedz #91 : Grudzień 14, 2011, 09:01:46 »

Ach! Ach! Roczny staż w latach 80 to rzeczywiście znakomite pole do obserwacji. Można całą państwowa hodowlę w jej 40 - letniej historii  ogarnąć jednym przenikliwym spojrzeniem. Ach któraż to państwowa stadnina posługiwała się (nader często!!!) nieuznanymi ogierami Co??? Ach, cóż się działo na przeglądach (dwa razy w ciągu roku), które miały kontrolować te setki koni na państwowym wikcie? Ach, któryż to kowal sam sobie ogiera trzymał, w dodatku pijany? Ach, na temat masztalerzy czapkujących - w dawnych stadninach masztalerz na widok hodowcy stawał na baczność, trzaskał obcasami i składał meldunek, bo to był służba, jak w wojsku, mundur i orzełek. Dopóty nasza hodowla była coś warta, dopóki ten sznyt obowiązywał. I jest na szczęście jeszcze parę stadnin, które ten sznyt jako tako trzymają. Te, które starają się reformować, już na własnej, a nie państwowej pensji. Ach po co takie głupoty wypisywać? Żeby się własnych kompleksów pozbyć?
Zapisane
brumby
Użytkownik

Wiadomości: 318


« Odpowiedz #92 : Grudzień 14, 2011, 10:14:41 »

Mam nadzieję, że hodowcy urażeni grubasami czy slązakami w  rodowodach małopolaków nie używają potomków angloarabów francuskich, które prezentują to samo w swoich rodowodach!Przykładem może być Jalienny po którym mamy kilka ogierów uznanych.Ogier ten nie tylko prezentuje w swoim rodowodzie wątpliwego Nitharda(sprawa powszechnie znana), ale bodajże jego prababka (Becassine) jest tzw. DS czyli krotko mówiąc -metyską(grubas z folblutem).Sam Jalienny prezentował masy mięśniowe, których mógłby mu pozazdrościć niejeden rasowy grubas!


Skrót DS (demi-sang) oznacza konia półkrwi, w przypadku kl. Becassine odnosi się do jej wpisu do księgi SF, ponieważ jej ojcem był angloarab, a matka pochodziła od klaczy SF pokrytej angloarabem. Nie jest to więc, krótko mówiąc "grubas z folblutem".
Zapisane
jasiek
Użytkownik

Wiadomości: 1700


« Odpowiedz #93 : Grudzień 14, 2011, 11:07:34 »

Byłem za komuny w PSK i SO. Czy tacy ludzie jak Krzyształowicz,  Osadziński, Jaglarz, Pietraszewski, Guziuk, Pekaniec, Ruda, Wojnarowski, Goraus czy Guziuk pozwoliliby sobie żeby pijany masztalerz ogiera prowadzał, w dodatku nie tego co trzeba?  Do masztalerki szli najczęściej słabo wykształceni synowie dawnych fornali i wyrobników z dworu, biedoty która nie ani nie miała ziemi, ani nie umiała na niej gospodarować. Dla nich lepszej pracy nie było. Nietrzeźwy masztalerz to zwierz z filmu "Karino". To miły film, ale żadne źródło wiedzy o dawnych PSK.

Ci, o których napisałeś, to w większości elita, wywodząca się jeszcze z przedwojennego ziemiaństwa. Nie porównuj ich do masztalerzy, jak sam napisałeś synów fornali. Po drugie oni często, ze względu na pochodzenie, nie mieli wiele do powiedzenia. Byli broszką u kożucha. To co chciał robić taki Pan Pietraszewski w Walewicach, a to co robiono, to były dwie różne rzeczy, pokrywające się może w 20%.
Zapisane
brumby
Użytkownik

Wiadomości: 318


« Odpowiedz #94 : Grudzień 14, 2011, 12:11:59 »

A gdzie tu jest jakieś porównanie ? Porównanie to konstrukcja stylistyczna typu "X jest jak Y".  Tu jest wręcz przeciwnie. Trzeba się  języka polskiego uczyć. Nawet polowa z w. wym. osób nie pochodziła z ziemiaństwa. Ale przedwojenni specjaliści tacy jak W. Pruski, J. Grabowski czy T. Schuch organizowali po wojnie hodowlę państwową i na długie lata nadali jej ton, który na szczęście jeszcze jako tako dotrwał do naszych czasów. Robili to z pasji i zamiłowania, bo nie było innej możliwości by choć część z przedwojennej hodowli i kultury hodowlanej ocalić. Robili co mogli i tyle ile mogli. Podsumowywanie ponad półwiecznej działalności państwowych stadnin tekstami typu "masztalerz się opił, kowal konia wypuścił a dyrektor coś tam sfałszował" to szczyt ignorancji, bezczelności albo prostego nieuctwa, które niczym się nie rożni od tej koparki, co zrównała z ziemią stajnie po Ramzesie, bo wynika z takiego samego sposobu myślenia. Albo raczej bezmyślności. A tak a propos, żaden dyrektor PSK nie wypisywał świadectw krycia, od tego miał hodowcę albo zootechnika.
Zapisane
bask
Użytkownik

Wiadomości: 70


« Odpowiedz #95 : Grudzień 14, 2011, 12:58:56 »

Brumby, jak się wchodzi na forum, nawet na takie kameralne jak forum o koniach małopolskich to oprócz wyzwisk i inwektyw warto mieć w zanadrzu jakiekolwiek wiarygodne ARGUMENTY!Szczegolnie jeśli jest się hodowca na garnuszku państwowym , a tutaj sa hodowcy wprawdzie może i drobni ale płacący za postęp hodowlany z własnej kieszeni.Hodowców prywatnych w 2011 roku nie obchodzą ówcześni masztalerze-synowie fornali(jak piszesz  o polskich chłopach) ani dyrektorzy,hodowcy potomkowie rachmistrzów albo fornali wykształconych w PRL u,hodowców współczesnych nie obchodzą czasy których tak ci zal elitarność hodowli ani elitarność jeździectwa jak przekonują elyty z PZHK z krzyczącymi hodowcami na państwowej misce.

Co do ogiera Jalienny to akurat jest to ogier za którym nie przepadam, stad moje uwagi niezbyt moze przychylne aczkolwiek wiarygodne.Najlepiej niech każdy kogo interesuje ten ogier zajrzy do wiki i przetłumaczy co znaczy DS demi sang .Ksiega sf powstała bodajże w 195 roku, wcześniej było DS czyli skrzyżowanie miejscowych klaczy (np cob normand)z folblutem, angloarabem,kłusakiem w zależności od regionu'
Fakt ten dotyczący Jaliennego jest ogólnie znany i zresztą z tego min wzgledu kon ten w swoim kraju nie cieszy się powodzeniem,przynajmniej na pewno nie u tych jak zawodnicy,  którzy próbowali użytkować potomstwo tego ogiera.
Zapisane
jasiek
Użytkownik

Wiadomości: 1700


« Odpowiedz #96 : Grudzień 14, 2011, 13:04:16 »

A gdzie tu jest jakieś porównanie ? Porównanie to konstrukcja stylistyczna typu "X jest jak Y".  Tu jest wręcz przeciwnie. Trzeba się  języka polskiego uczyć. Nawet polowa z w. wym. osób nie pochodziła z ziemiaństwa. Ale przedwojenni specjaliści tacy jak W. Pruski, J. Grabowski czy T. Schuch organizowali po wojnie hodowlę państwową i na długie lata nadali jej ton, który na szczęście jeszcze jako tako dotrwał do naszych czasów. Robili to z pasji i zamiłowania, bo nie było innej możliwości by choć część z przedwojennej hodowli i kultury hodowlanej ocalić. Robili co mogli i tyle ile mogli. Podsumowywanie ponad półwiecznej działalności państwowych stadnin tekstami typu "masztalerz się opił, kowal konia wypuścił a dyrektor coś tam sfałszował" to szczyt ignorancji, bezczelności albo prostego nieuctwa, które niczym się nie rożni od tej koparki, co zrównała z ziemią stajnie po Ramzesie, bo wynika z takiego samego sposobu myślenia. Albo raczej bezmyślności. A tak a propos, żaden dyrektor PSK nie wypisywał świadectw krycia, od tego miał hodowcę albo zootechnika.

Nie będę rozmawiał w takim konfrontacyjnym tonie i złośliwej atmosferze. Gdzie ja podsumowałem hodowlę za komuny? Pisałem, że takie rzeczy się zdarzały, na co mam relacje ówczesnych pracowników. Były to wyjątki, a nie reguła, ale były. Byli pracownicy PSK nie opowiadali mi tego z zażenowaniem, a jako śmieszne anegdoty przy czymś mocniejszym.

Co do ponad półwiecznej działalności PSK, to można ją podsumować w ten sposób - złodziej ukradł, a potem się bawił na nie swoim. A robienie do tego ideologii o orzełkach na czapce i sznycie jest śmieszne. Zabawa się skończyła, to się towarzysze pouwłaszczali na zrabowanym majątku. Pytanie retoryczne - czy gdyby majątek, gdzie się urodził Ramzes, pozostał w rękach Platerów to czy stajnia i pałac nie kwitłyby teraz?

_______________________________________________________________________________


Fakt ten dotyczący Jaliennego jest ogólnie znany i zresztą z tego min wzgledu kon ten w swoim kraju nie cieszy się powodzeniem,przynajmniej na pewno nie u tych jak zawodnicy,  którzy próbowali użytkować potomstwo tego ogiera.

Ogier ten zupełnie zawiódł we Francji, mimo, że pokrył chyba więcej klaczy niż u nas Emetyt, był bardzo modny w swoim czasie.
Zapisane
brumby
Użytkownik

Wiadomości: 318


« Odpowiedz #97 : Grudzień 14, 2011, 13:36:12 »

Nie wiem co to są "elyty z PZHK z krzyczącymi hodowcami na państwowej misce". Elyty PZHK zostały wybrane przez hodowców indywidualnych i są takie, na jakie hodowcy zasługują. PZHK ma tyle do hodowli ANR, co do każdej hodowli prywatnej. Nie ma w tej chwili żadnych hodowców na państwowej misce. Każda stadnina ANR działa jak sklepik pani Kociubuńskiej, jak sobie daje finansowo radę to działa, jak nie idzie pod młotek - tak jak Ochaby, Kozienice, Jaroszówka itd. W odróżnieniu od rolników indywidualnych nie mają prawa do żadnych unijnych dotacji. Za postęp hodowlany płacą z tej części wypracowanego zysku, jakiej nie odprowadzają do Skarbu Państwa. Płacą ZUS (czego nie robią niestety hodowcy indywidualni, posiadający gospodarstwa rolne), płacą podatki od wynagrodzeń i płacą czynsz za dzierżawę gruntów, których nie są właścicielami. Są więc w zdecydowanie gorszej sytuacji finansowej niż hodowcy indywidualni.
Żal mi, jak piszesz i tej państwowej hodowli, i tego państwowego sportu, które wcale tak elitarne nie były. Bo mieliśmy przez te 50 lat dobrze ponad setkę koni, które nieraz z powodzeniem konkurowały z całą Europą, i kilkudziesięciu jeźdźców tych stadninach wyuczonych, którzy bez wstydu mogli poskakać w Aachen, Nicei, Londynie, Wiesbaden i gdzie kto jeszcze chce. Skończyło się nie dlatego, że państwowe stadniny były kiepskie, tylko dlatego, że Państwo Polskie nie uznało za stosowne dalej się tym zajmować, zostawiając pole do popisu w zasadzie inicjatywom prywatnym. Ze skutkiem takim, jaki mamy.
I nikogo nie obrażam. Jeśli ktoś chce pisać coś mądrego o koniach, a znaczenia terminów "demi sang" i "pure sang" radzi szukać w Wikipedii, to obraża się sam. To co robił przez ten rok praktyki w PSK? Tylko zamiatał?
 
Zapisane
brumby
Użytkownik

Wiadomości: 318


« Odpowiedz #98 : Grudzień 14, 2011, 14:04:04 »

Co do ponad półwiecznej działalności PSK, to można ją podsumować w ten sposób - złodziej ukradł, a potem się bawił na nie swoim. A robienie do tego ideologii o orzełkach na czapce i sznycie jest śmieszne. Zabawa się skończyła, to się towarzysze pouwłaszczali na zrabowanym majątku. Pytanie retoryczne - czy gdyby majątek, gdzie się urodził Ramzes, pozostał w rękach Platerów to czy stajnia i pałac nie kwitłyby teraz?
W roku 1945 olbrzymia część społeczeństwa, to jest małorolni albo bezrolni chłopi poparła i tą władzę, i parcelację majątków i to wszystko co nazywasz kradzieżą, bo było to kradzieżą w majestacie ówczesnego prawa. Zapewne tak się stało, bo w takich realiach inaczej nie mogło się stać. Czy zrobiono dobrze organizując na części tego majątku PSK, czy lepiej było i to rozdać chłopom? Czy gdyby np. twój dziadek dostał był w 1947 dwa hektary z pańskiego gruntu to też byś powiedział że to kradzież? I że się bawił na kradzionym? I że się uwłaszczył na zrabowanym majątku?
Na której byłej PSK i jaki towarzysz się uwłaszczył ? Te które ANR sprzedała kupili ci, co mieli no to pieniądze.
Nie da się powiedzieć nic pewnego na temat ewentualnych dalszych losów Wojcieszkowa w rękach Platerów. Równie dobrze mogliby prosperować dalej, ale i równie dobrze mogli to przepić czy przehulać. Przedwojenna historia dostarcza tyle samo argumentów i za jednym, i za drugim rozwiązaniem.

Twoje podsumowanie działalności PSK to nie argumenty, tylko sofistyka. Ktoś inny kradł, ktoś inny na tym pracował, a ktoś inny się za to bawił. Czy si e tego chce, czy nie chce całą nasza powojenna historia jest na tym oszustwie oparta i nikt nie jest bez winy.
Zapisane
ar...?
Użytkownik

Wiadomości: 2362



« Odpowiedz #99 : Grudzień 14, 2011, 17:22:26 »

Ja jestem zcedydowanie za młoda, żeby to wszystko pamiętac, ale wydaje mi się, że "morale" pracowników PSK zdecydowanie osłabło w latach 90'. Jak zachować porządek w stadzie, w którym kiedyś pracowało kilkunastu masztalerzy, a obecnie ledwie kilku ? Odpowiednio zarządzane, państwowe stadniny gwarantują to czego prywatna hodowla nie zagwarantuje nigdy - ciągłość mysli hodowlanej.
Zapisane
brumby
Użytkownik

Wiadomości: 318


« Odpowiedz #100 : Grudzień 14, 2011, 18:20:47 »

Zgadza się, to jest największa wartość stadnin ANR. Jeśli chodzi o pracowników - w latach 80 zaczęli odchodzić starzy masztalerze, ich miejsce zajmowali młodzi, często na zasadzie selekcji negatywnej, bo zarobki były tam zawsze mizerne. Tam gdzie dawniej jeden masztalerz miał 6 koni teraz przypadało ich 30 na jednego pracownika. Ale i tak znam parę stadnin, które mają stosunkowo młody personel (śr. ok 40 lat ) ale bardzo fachowy.
Jest jeszcze jedno - przeciętnie hodowca w stadninie ANR w ciągu jednego roku dokonuje tylu kojarzeń i rodzi mu się tyle źrebiąt, ile drobnemu hodowcy indywidualnemu przez całe życie. Są to więc ludzie, którzy mają bardzo duże doświadczenie.  W hodowli terenowej taką rolę powinni spełniać specjaliści z OZHK, ale są to przeważnie biurokraci a nie hodowcy, może z jednym albo z dwoma wyjątkami.
Daleki jestem od idealizowania byłej hodowli państwowej, ale znam na tyle dobrze i tą, i hodowlę terenową, by wiedzieć, co piszę. Mamy kilka bardzo dobrze, profesjonalnie prowadzonych hodowli prywatnych, może nawet lepszych niz wiele stadnin ANR ale to jest tylko kropla w morzu potrzeb. 
Zapisane
jasiek
Użytkownik

Wiadomości: 1700


« Odpowiedz #101 : Grudzień 14, 2011, 19:00:54 »


 W roku 1945 olbrzymia część społeczeństwa, to jest małorolni albo bezrolni chłopi poparła i tą władzę, i parcelację majątków i to wszystko co nazywasz kradzieżą, bo było to kradzieżą w majestacie ówczesnego prawa. Zapewne tak się stało, bo w takich realiach inaczej nie mogło się stać. Czy zrobiono dobrze organizując na części tego majątku PSK, czy lepiej było i to rozdać chłopom? Czy gdyby np. twój dziadek dostał był w 1947 dwa hektary z pańskiego gruntu to też byś powiedział że to kradzież? I że się bawił na kradzionym? I że się uwłaszczył na zrabowanym majątku?


Nie było to prawo, tylko lewo. Nie ma prawa, które zezwala na kradzież, nie w rzymskiej czy nawet anglosaskiej kulturze prawnej. Wprowadzili tą "reformę" właśnie po to, by kupić sobie społeczne doły za nieswoje pieniądze. Nie wiem na jakiej zasadzie mnie oskarżasz o moralność Kalego?? Że jak mój dziadek by ukradł, to by nie było złodziejstwo?? Nie wiem co było "lepiej", bo dzielenie łupów mnie brzydzi i nie będę tego rozważał.

Myślę, że dzisiaj też by się znalazło sporo małorolnych amatorów czyichś domów/ziemi/mieszkań, etc. Tylko armii czerwonej brak, żeby "reformę" zrobić, hehe Ciekawe jakbyś zareagował, jakby do Twojego domu zapukali nowi właściciele - żule spod budki z piwem i kazali spakować się w jedną walizkę w ciągu godziny ?? Pewnie byś powiedział, że to taka dziejowa konieczność i jest to naturalne.   Chichot



Na której byłej PSK i jaki towarzysz się uwłaszczył ? Te które ANR sprzedała kupili ci, co mieli no to pieniądze.
Nie da się powiedzieć nic pewnego na temat ewentualnych dalszych losów Wojcieszkowa w rękach Platerów. Równie dobrze mogliby prosperować dalej, ale i równie dobrze mogli to przepić czy przehulać. Przedwojenna historia dostarcza tyle samo argumentów i za jednym, i za drugim rozwiązaniem.


A kto na początku lat 90-tych miał w Polsce pieniądze??? Nie mówię przecież tylko o majątku po PSK, bo to kropla w morzu kradzionego. Nie mówię też tylko o kupowaniu nieruchomości na przetargach ustawionych za grosze. Wszystkie państwowe przedsiębiorstwa traktowane są w tym kraju jak partyjne synekury. Zasłużeni partyjni towarzysze po wyborach obejmują kierownicze stanowiska i zarabiają duże pieniądze, a do tego zwykle szkodzą, bo się na niczym nie znają. Te ich pensje znikąd się nie biorą, ja to nazywam uwłaszczaniem. Popatrz co się dzieje w Walewicach.


Twoje podsumowanie działalności PSK to nie argumenty, tylko sofistyka. Ktoś inny kradł, ktoś inny na tym pracował, a ktoś inny się za to bawił. Czy sie tego chce, czy nie chce całą nasza powojenna historia jest na tym oszustwie oparta i nikt nie jest bez winy.


Znam i znałem bardzo wielu ludzi, którzy potrafili się zachować godnie w tych mrocznych czasach, potrafią się zachować godnie i dzisiaj i z całą pewnością są bez winy. Nie usprawiedliwiaj się w tak tani sposób.
Zapisane
korsarz
Użytkownik

Wiadomości: 192


« Odpowiedz #102 : Grudzień 14, 2011, 19:09:31 »

A ja mam wrażenie, że takie, a nie inne zachowanie masztalerzy wynika z upadku kultury pracy.
I dziś dalej to trwa mimo zmiany o 80 stopni systemu pracy. A jeśli chodzi o własność za komuny to chyba najlepiej odaje to powiedzenie ,,... właśność wszystkich czyli nikogo..." Jak brak jednego gopsodarza to wszyscy rządzą.Zresztą diś teź to widać jak wygląda zarządzanie państwowymi spółkmai. Albo są dojną krową z którj ciągnie się cały zysk albo doprowadza do upadku by korzystnie kupić.
Zapisane
bask
Użytkownik

Wiadomości: 70


« Odpowiedz #103 : Grudzień 14, 2011, 20:31:47 »

Nie wiem co to są "elyty z PZHK z krzyczącymi hodowcami na państwowej misce". Elyty PZHK zostały wybrane przez hodowców indywidualnych i są takie, na jakie hodowcy zasługują. PZHK ma tyle do hodowli ANR, co do każdej hodowli prywatnej. Nie ma w tej chwili żadnych hodowców na państwowej misce. Każda stadnina ANR działa jak sklepik pani Kociubuńskiej, jak sobie daje finansowo radę to działa, jak nie idzie pod młotek - tak jak Ochaby, Kozienice, Jaroszówka itd. W odróżnieniu od rolników indywidualnych nie mają prawa do żadnych unijnych dotacji. Za postęp hodowlany płacą z tej części wypracowanego zysku, jakiej nie odprowadzają do Skarbu Państwa. Płacą ZUS (czego nie robią niestety hodowcy indywidualni, posiadający gospodarstwa rolne), płacą podatki od wynagrodzeń i płacą czynsz za dzierżawę gruntów, których nie są właścicielami. Są więc w zdecydowanie gorszej sytuacji finansowej niż hodowcy indywidualni.
Żal mi, jak piszesz i tej państwowej hodowli, i tego państwowego sportu, które wcale tak elitarne nie były. Bo mieliśmy przez te 50 lat dobrze ponad setkę koni, które nieraz z powodzeniem konkurowały z całą Europą, i kilkudziesięciu jeźdźców tych stadninach wyuczonych, którzy bez wstydu mogli poskakać w Aachen, Nicei, Londynie, Wiesbaden i gdzie kto jeszcze chce. Skończyło się nie dlatego, że państwowe stadniny były kiepskie, tylko dlatego, że Państwo Polskie nie uznało za stosowne dalej się tym zajmować, zostawiając pole do popisu w zasadzie inicjatywom prywatnym. Ze skutkiem takim, jaki mamy.
I nikogo nie obrażam. Jeśli ktoś chce pisać coś mądrego o koniach, a znaczenia terminów "demi sang" i "pure sang" radzi szukać w Wikipedii, to obraża się sam. To co robił przez ten rok praktyki w PSK? Tylko zamiatał?
 



 
Wg brumby stadniny państwowe to są takie sklepiki Kociubińskiej. Od kiedy to pani Kociubińska swój deficyt w sklepiku pokrywa z produkcji roślinnej i zwierzęcej ja się pytam??? i jeszcze do tego  równocześnie wypuszczając na rynek towar poniżej kosztów wyprodukowania go???Wg brumby jeśli te stadniny bankrutują albo będą bankrutować to obciążena za to być powinna inicjatywa prywatna! Wszak to hodowcy prywatni zakonserwowali "stare układy w centrach decyzyjnych! Wystarczy przyjrzeć się np członkom komisji księgi stadnej  koni małopolskich.  Prywaciarze w komplecie! Wg brumby to z powodu inicjatywy prywatnej zbierane jest dzisiaj żniwo jakie wszyscy znamy  w hodowli koni!
A tak poważnie, brumby, predyspozycje do pisania bajek nie lepiej byłoby wykorzystać na działania zmierzające do zmiany tego stanu rzeczy zamiast w celach propagandowych wykorzystywać Ramzesa? Bo najgorsze dla hodowców  jest to, ze los stadnin państwowych i tak jest przesądzony a "stare układy "zdają się na koniec wysyłać przesłanie:PO NAS CHOĆBY POTOP!

Co do wikii znaczenia francuskiego demi sang to chodziło mi  o bogaty palet francuskich regionalnych ras zimnokrwistych na których bazowały DS, ale nie każdemu dane jest czytanie ze zrozumieniem!
Zapisane
ar...?
Użytkownik

Wiadomości: 2362



« Odpowiedz #104 : Grudzień 14, 2011, 20:49:57 »

Warto zauważyć, że stadniny które funkcjonują dziś najlepiej, mają wysoce rozwinięte gospodarstwa rolne. Janów i Michałów mają np. bardzo rentowne stada bydła mlecznego.
Póki co, jesli chodzi o konie młp, jakość koni stadninowych jest znacznie wyższa niż prywatnych.
Zamiast tropić układ i oszustwa możnaby się zająć czymś konstruktywnym, dyskusje naszej historii raczej nie zmienią Mrugnięcie
Zapisane
Strony: 1 ... 5 6 [7] 8 9 10 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

wilczerp st-fu coffee endriuadventurezg batawia